Tytuł: Dożywocie
Autor: Marta Kisiel
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba Stron: 376
Rok Wydania: 2015
"- Urżnąłeś mi anioła [...]. Mojego osobistego anioła moją osobistą wiśniówką na moim osobistym drzewie przed moim osobistym domem."
Początkujący pisarz dziedziczy dom razem z zamieszkującymi go dożywotnikami. Wszystko mogłoby być pięknie, gdyby nie fakt, że w gotyckiej willi znajduje: naiwnego anioła, rozmiłowanego w gotowaniu morskiego potwora, widmo romantycznego poety, cztery utopce, kotkę o bardzo ostrych pazurach oraz dziwnego królika! Jeden człowiek nie podoła tej ferajnie – szaleństwo czai się za progiem!
Dożywocie to moja pierwsza styczność z Martą Kisiel i na pewno nie ostatnią (przeczytałam ostatnio Nomen Omen, więc możecie oczekiwać recenzji na ten temat). Czytałam tę książkę podczas wyjazdu, więc mogłam ją czytać godzinę (może nawet nie) dziennie. I może dlatego na początku nie mogłam "wejść w historię", jeśli mnie rozumiecie. Czytałam, bo nie miałam nic lepszego do roboty podczas deszczowej pogody. Ale w połowie książki coś kliknęło. Byłam niezwykle zainteresowana bohaterami i co oni dalej wymyślą.
Coś Wam powiem: Wszyscy tam są szalenie kochani. Szaleni, irytujący, słodcy. I kochani.
Konrad Romańczuk dostaje w spadku po dalekim, dalekim krewnym gotycki dom z wieżyczką. Natomiast nie wiedział, że wraz z Lichotką (nazwa tej willi) dostaje też interesujących współlokatorów. Licho - aniołek uwielbiający sprzątać; Szczęsny - pisarz-widmo, który w wolnym czasie robi na drutach. Krakers - żyjący w piwnicy kucharz o ośmiu mackach. Cztery Utopce w jeziorku. Zmora - wredny kocur oraz różowy królik.
I jak tu nie oszaleć?
I jak tu się nudzić?
Mimo, że początek mi się dłużył, to pokochałam tę książkę. Pokochałam wszystkich bohaterów (nawet Szczęsnego), a gdy historia się kończyła, miałam ochotę płakać. Nie myślałam, że autorka może wymyślić coś takiego. Moje biedne Licho.
Język, który użyła pani Kisiel był lekki i zabawny. Zauważyłam, że coraz więcej polskich pisarzy używa tego stylu. Co mi pasuje. Normalnie czytam książki, gdzie narrator jest ... zazwyczaj poważny. Więc taka zmiana mi odpowiada.
I po przeczytaniu kolejnego dzieła Marty Kisiel mogę bez problemu stwierdzić, że jej styl się nie zmienił.
Jeżeli lubicie czytać takie luźne historie z elementem fantasy, musicie przeczytać Dożywocie. Mam nadzieję, że spodoba Wam się tak bardzo jak mnie.
Moja Ocena: 9/10
Fantasy i dobry humor to coś dla mnie. Czytałam pozytywne recenzje o Nomen Omen, muszę sięgnąć po jedną i druga książkę :)
OdpowiedzUsuńTo czytaj kolejny tom, bo jestem ciekawa, co powiesz o Tsadkielu :D
OdpowiedzUsuń