Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

21.2.18

Nie dam się temu pochłonąć!

Dzisiejszy post będzie wyglądał trochę inaczej.
Nie jest to recenzja książki czy filmu. W tym poście opowiem trochę o moich uczuciach, które powstrzymują mnie przed robieniem pewnych rzeczy.

Lęk

Jakiś czas temu dowiedziałam się, że jeden z moich ulubionych zespołów będzie mieć trasę koncertową w Europie. Gdy zobaczyłam Polskę, nie mogłam przestać się uśmiechać. Byłam taka szczęśliwa. Następne, co ujrzałam, było miejsce. Warszawa - to oczywiste, że koncert będzie w stolicy. Wtedy nie myślałam, jak ja się tam dostanę. Mieszkam w Łodzi (czyt. wynajmuję pokój). Jako student mam zniżkę na pociągi. Bilet na koncert też nie powinien być drogi. Bym pojechała, zobaczyła zespół i wróciła. Co mogło pójść nie tak?

Tego samego dnia zadzwoniłam do rodziców i powiedziałam o moich planach. Moja mama nie była zbyt zadowolona. Nie zgodziła się, żebym jechała do Warszawy. Nie sama. I żebym sama wracała tak późno do Łodzi. I to był ten moment, gdzie zwątpiłam.

Ja nigdy nie jechałam sama do stolicy. Nigdy nie byłam tam sama. Dopiero od niedawna zaczęłam sama wracać busem do mojego rodzimego miasta. I to był dla mnie wielki krok.

Od tamtego czasu myślę o tym koncercie i o całym wyjeździe. Czy jednak warto na niego pojechać? Co jeśli już nie zagrają w Polsce? Co jeśli tam pojadę i ktoś mnie okradnie, lub gorzej? Będę musiała późno w nocy wrócić na pociąg. A jeśli coś mi się stanie? Na pewno w pociągu będą same podejrzane typy. Przecież nikt, kto był na tym koncercie, nie będzie wracał do Łodzi. Pewnie nikt z Łodzi nie zna tego zespołu, nie jest fanem. Moja mama ma rację. Lepiej, żebym została w domu.

Czasami pojawia się mały głosik, który mówi, że ta szansa może się nigdy nie powtórzyć. Że powinnam tam pojechać i się cieszyć. Żyć pełnią życia. Nie martwić się. Raz się żyje.

Niestety szybko znika. I z otchłani wyjawia się strach, lęk, ból brzucha, dreszcze. 
Próbuje wtedy się wyłączyć. Puszczam muzykę, czytam książkę, wyobrażam siebie w sytuacjach, gdzie zachowuję się jak silna i niezależna kobieta. Przeglądam nowe memy, śmieję się z żartów o śmierci. Siedzę na Tumblr'erze. 

Ale wiem, że w końcu ten potwór da o sobie znać. I nie da mi spokoju. Przychodzi nawet z byle jakiego powodu. Nie dopuszcza mnie do zrobienia nawet najmniejszych rzeczy, jak napisanie do przyjaciół jako pierwsza czy zadzwonienie przez telefon. Zagnieżdża swe ziarno niepokoju, kiedy myślę poważnie o przyszłości.
I jedyne, co mogę, to się go słuchać.

Ale obiecałam sobie, że 2018 rok będzie rokiem zmian. Pod koniec 2017 roku jechałam po raz pierwszy sama pociągiem. W 2016 roku po raz pierwszy byłam na konwencie, sama w innym mieście. W tym samym roku zaczęłam studia. 
W każdym z tych roków przeżyłam coś wielkiego. Bałam się, ale zrobiłam ten pierwszy krok. I ten rok nie będzie inny.

Wiem, że jak nie pojadę, będę zła na siebie, ale to lepsze niż martwienie się o siebie tak bardzo, że masz ochotę wymiotować. 
Wiem, że jak pojadę, będę szczęśliwa, wyjdę z mojej strefy komfortu, będę mieć wspaniałe wspomnienie. I wiem też, że ten lęk pochłonie mnie w całości.

Jedno ważne pytanie, które muszę zadać sama sobie:

Czy jestem na tyle silna, by utrzymać się ponad tą ciemną powierzchnią?

komentarze

  1. O... mamy takie same szablony :)
    Nie zastanawiaj się, tylko jedź, dziewczyno! :D

    pozdrawiam,
    toukie z ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń